Tydzień 29

Utila - Pulhapanzak - Tegucigalpa - Las Manos - Managua - Leon Viejo

Dzień 197: niedziela, 16 maja 2004

Wypływamy o siódmej rano, dziś na inną część rafy. Znów niesamowite przeżycia już podczas pierwszego nurkowania. W tym podwodnym świecie ciszy jest tak wspaniale, że aż nie chce się wracać na powierzchnię. Po pierwszym nurkowaniu odwiedzamy malutką wysepkę, na której czekają przygotowane wcześniej hamburgery, zamówione przez kapitana naszej łajby. Następne nurkowanko w nieco płytszej wodzie. Mamy tu jednak okazję zobaczyć trzy ogromne tuńczyki przepływające tuż przed naszą podwodną grupą. Po powrocie znów drzemka. Po południu zwiedzamy wyspę docierając na jeden z jej końców, gdzie mieści się mała plaża. Wieczorkiem przypadkiem trafiamy na prywatną imprezę, gdzie kilku instruktorów świętuje swoje urodziny. Z tej okazji piwo i rum są za darmo, więc zabawa na całego.

Dzień 198: poniedziałek, 17 maja 2004

Znów pobudka przed siódmą rano. Tym razem Paweł wypływa z nami. Bierzemy podwodny aparat, by uwiecznić nasze podwodne przygody. "Świat ciszy" tak jak zawsze jest wspaniały i pełen niespodzianek. Przez ponad 40 minut podziwiamy podwodne życie. Obserwujemy żyjące tam rośliny i zwierzęta. Po krótkiej przerwie na burgera na zaprzyjaźnionej wysepce znów wracamy pod wodę. Po drugim nurkowaniu, równie wspaniałym jak wcześniejsze, mamy okazję porozmawiać z Pascalem, który mieszka na Utilii już kilkanaście lat i, jak mówi, nurkuje od zawsze. Ma za sobą już ponad 9000 nurkowań i ciągle mu się nie nudzi pod wodą. Mówi, że po każdym nurkowaniu dowiaduje się czegoś nowego o sobie i podwodnym świecie. Po południu robimy małe zakupy pamiątek z tej cudownej wyspy. Jutro rano opuszczamy Tiule, więc wieczorkiem przy piwku planujemy następny dzień.

Dzień 199: wtorek, 18 maja 2004

Rano opuszczamy piękną wyspę Utila i promem udajemy się w kierunku lądu stałego. Podczas godzinnego rejsu, korzystamy z okazji i wymieniamy się doświadczeniami z licznymi podróżnikami. Docieramy na ląd. Spontanicznie wybieramy wodospad, jako dzisiejsze miejsce noclegowe. Czasu niewiele a droga jeszcze długa przed nami. Ruszamy autobusem najpierw na zachód a następnie na południe. Ostatni etap pokonujemy pieszo i do celu docieramy późnym wieczorem. Zasypiamy pod namiotami w opustoszałej chacie na palach, słychać huk spadającej z wysokości kilkudziesięciu metrów, wody.

Dzień 200: środa, 19 maja 2004

Jacek organizuje bardzo wczesną pobudkę. O świcie całą czwórką ruszamy pod ponad 400-metrowy wodospad. Potem wracamy do namiotów i po spakowaniu się gotowi jesteśmy ruszyć na południe. Tuż po wyjściu na drogę łapiemy stopa. Para młodych Kanadyjczyków zabiera nas swoim mikrobusem aż do Tegucigalpy. Tu żegnamy się z Jackiem i Jowitą, którzy towarzyszyli nam na szlaku ponad dwa tygodnie. Oni jadą dziś na granicę, my zostajemy w stolicy Hondurasu. W oczy rzucają się brudne ulice i bazary oraz ściek imitujący rzekę, pełen ucieszonych z uczty sępów.

Dzień 201: czwartek, 20 maja 2004

Dzień rozpoczynamy od zwiedzania miasta. Mijamy liczne katolickie świątynie z Kościołem Los Dolores na czele, w którym dostrzec można wzorzyste i kolorowe witraże. Po południu ruszamy na wschód w kierunku granicy. Żółty autobus, niegdyś wożący dzieci do szkoły w USA (teraz główny środek transportu w Ameryce Środkowej), dowozi nas w okolice przejścia granicznego. Niewiele mamy czasu do zamknięcia przejścia granicznego, czynnego do godziny 17:00. Zależy nam bardzo na przekroczeniu granicy jeszcze dziś, więc korzystamy z taksówki. Do Nikaragui przechodzimy tuż przed zamknięciem granicy i autostopem docieramy do najbliższego miasta.

Dzień 202: piątek, 21 maja 2004

Budzimy się pogryzieni przez dokuczliwe owady. Pakujemy się do jednego z pierwszych autobusów, aby wcześnie dotrzeć do Managuy. Mijamy liczne wysypiska śmieci, na których żerują bardzo popularne w tej części świata, sępy. Żywią się one padliną, której tu nie brakuje. Docieramy na miejsce i ruszamy rozejrzeć się po stolicy. Poruszamy się po bardzo brudnych i ubogich dzielnicach. Niewiele widać poza tymi slumsami. Zatrzymujemy się na chwilę przed ruinami katedry, zburzonej podczas trzęsienia ziemi w 1938 roku. Na zakończenie dnia spotyka nas pewien miły akcent – plac Jana Pawła II – pamiątka po ostatniej wizycie Ojca Świętego. Przed snem kolejny miły akcent – lokalne piwo serwowane w szklanych butelkach o pojemności 1 litra!

Dzień 203: sobota, 22 maja 2004

Rano ruszamy do położonych nieopodal ruin. Prężna niegdyś osada została zalana lawą. Niewiele pozostało z tego miejsca. Wsiadamy do autobusu i rozmawiając z miłymi tubylcami pokonujemy kolejnych kilkadziesiąt kilometrów. Powracamy na chwilę do stolicy i od razu ruszamy dalej na wschód. Późnym popołudniem docieramy nad brzeg Jeziora Nicaraguańskiego i zatrzymujemy się w bardzo pięknym i przyjaznym mieście o nazwie Granada. Znajdujemy popularny i bardzo tani hotel pełen młodych ludzi z całego świata.

Poprzedni tydzień

Lista tygodni

Kolejny tydzień