Tydzień 12

Hanoi - Hoi An

Dzień 78: niedziela, 18 stycznia 2004

Rano odwiedzamy mauzoleum Ho Chi Minh'a. Były komunistyczny przywódca, na wzór Lenina, przechowywany jest tam w oszklonej kapsule i udostępniony do obejrzenia przez każdego, kto tylko ma na to ochotę. Wszystko jest strzeżone i o jakichkolwiek fotografiach wewnątrz nie ma mowy. Wymagane jest zdjęcie czapki, powaga na twarzy i absolutna cisza. Potem udajemy się do Katedry Św. Józefa, skąd wracamy już do hotelu i wymeldowujemy się. Robimy zakupy i wieczorem wsiadamy do autokaru, ruszającego na południe tego rozciągniętego terytorialnie kraju. Doceniamy przy okazji wietnamska organizacje turystyki, gdzie pasażerów odbiera się z ich własnych hoteli i dostarcza na główny przystanek autobusowy. Znacznie ułatwia to opuszczenie dużego miasta.

Dzień 79: poniedziałek, 19 stycznia 2004

Kawa na początek dnia w autokarze. Sposób parzenia w Wietnamie kawy jest bardzo ciekawy i długotrwały. Zmielona kawa znajduje się w specjalnym potrójnym sitku, umieszczonym nad szklanka i zalana wrzątkiem, skapuje wolno do środka na dno, wypełnione wcześniej skondensowanym, bardzo słodkim mlekiem z puszki. Dojeżdżamy do Hue. Pozostały 4 godziny do odjazdu kolejnego autobusu, więc zwiedzamy okolicę. Do Zakazanego Miasta wchodzimy za darmo, po raz kolejny przekonując dokumentami prasowymi. Miejsce podobne jest do pekińskiego odpowiednika, tyle ze bardzo zaniedbane, co zresztą tez ma swój urok. Wieczorem docieramy do położonego na centralnym wybrzeżu Hoi An.

Dzień 80: wtorek, 20 stycznia 2004

Dzień zaczynamy od prania i napisania kolejnej części dziennika wyprawy w jednej z licznych kafejek internetowych. Wieczorem poznajemy nocne życie w tym portowym mieście, gdzie nadal spotkać można cale ulice kamienic z XIX wieku. Na nocnym targowisku roi się od szczurów, biegających miedzy właścicielami warzywnych, rybnych i mięsnych stanowisk, śpiącymi pod moskitierami. Wąskie uliczki niewielkiego miasta maja jednak swój specyficzny urok. Ponad 200 sklepów krawieckich oferuje tam tez usługi. Za niewielkie pieniądze szyje się tam na miarę wymarzone ubrania i to w ciągu zaledwie kilku godzin.

Dzień 81: środa, 21 stycznia 2004

Nadszedł ostatni dzień tradycyjnego roku księżycowego. Nasz Sylwester w Chinach odbył się bez hucznej fety, więc dziś liczymy na świetną imprezę. Wypożyczamy rowery i jedziemy na piaszczyste wybrzeże. Jest dziś pochmurno i silny wiatr, wiec o plażowaniu nie ma mowy. W drodze powrotnej Pawłowi wpada do głowy pomysł wejścia na palmę i zerwania kokosa. Zajmuje mu kilka dobrych minut, zanim odcięty wielka maczeta orzech spada na ziemie. Zaraz potem na drzewo wdrapuje się młody wietnamski chłopiec, który zwyczajnie je ukręcając w ciągu kilku sekund dostarcza kilku kolejnych owoców. Delektujemy się pysznym mlekiem i delikatnym miąższem. Wieczorem czas świętowania, wyśmienita wódka ryżowa i o północy sztuczne ognie, tłumy w porcie podziwiają bajeczny pokaz przez kilkadziesiąt minut. Poczuć wreszcie można, ze zaczął się Nowy Rok, choć kończy się już styczeń.

Dzień 82: czwartek, 22 stycznia 2004

Kończąc noworoczne święto jemy posiłek o 4 nad ranem w znanej już nam restauracji. Jak to po udanych imprezach bywa, dzisiejszy dzień nie należy do zbyt aktywnych. Ogranicza się do telewizji, kilku partyjek bilarda i dogadzaniu podrażnionym wczorajszego wieczora żołądkom.

Dzień 83: piątek, 23 stycznia 2004

Dziś zamierzamy ruszyć dalej i przed południem opuszczamy pokój. Mamy jeszcze kilka godzin do odjazdu autobusu, o którym poinformowali nas wcześniej właściciele hotelu. Odwiedzamy cypel w biedniejszej części miasta, wracamy do hotelu i tu zostajemy niemile zaskoczeni. Dziewczyna z recepcji oznajmia, ze dziś, wbrew temu, co słyszeliśmy rano, autobusu nie ma. W rekompensacie otrzymujemy nocleg gratis, tyle ze na jednym, dwuosobowym łóżku. Cóż, nie pierwszy to raz.

Dzień 84: sobota, 24 stycznia 2004

Dziś przymusowy przystanek w Hoi An, w oczekiwaniu na wieczorny autobus. Budzi nas deszcz, o który raczej trudno w Wietnamie o tej porze roku. Pogoda wybitnie nie sprzyja wycieczkom, wiec czas wykorzystujemy na uzupełnianie notatek i robienie porządku ze zdjęciami. Poznajemy parę Czechów, którzy zwiedzają okolice. Milo spotkać na trasie sąsiadów, tym bardziej, ze niezwykle rzadko spotkać można podróżników z Europy Środkowej w tej części świata. Wieczorem podjeżdża oczekiwany od wczoraj autobus i w deszczu udajemy się na południe, szukać słońca i upału.

Poprzedni tydzień

Lista tygodni

Kolejny tydzień